Upadek: Objawienie Proroctwa - Arkadiusz Mielczarek

Tom I trylogii dark fantasy

Forum do zamieszczania recenzji.

Moderator:Elmo

Awatar użytkownika
Krakov
Arystokrata
Posty:2086
Rejestracja:2010-07-27, 21:44
Lokalizacja:Stąd

Upadek: Objawienie Proroctwa - Arkadiusz Mielczarek

Post autor: Krakov » 2017-01-15, 23:40

Upadek: Objawienie Proroctwa - Arkadiusz Mielczarek

gatunek: dark fantasy
liczba stron: 666

Obrazek
Autor Upadku od lat jest związany z fantastyką i grami RPG. Zjadł zęby mistrzując na żywo, a od paru lat grywa PBF doskonaląc przy okazji swój warsztat pisarski. Świat przedstawiony w powieści powstał zresztą na potrzeby prowadzonych przez niego przygód. Jest to świat niezbyt sympatyczny - jak to w dark fantasy - świat, który stał się jeszcze mniej sympatyczny z chwilą, gdy ogłoszono, że bliski jest jego koniec. A że znaki na niebie i na ziemi potwierdzały tę zapowiedź, to ludzie uwierzyli. A potem było już tylko gorzej...

Powieść podzielona jest na fragmenty, w których obserwujemy świat z perspektywy różnych bohaterów. Siłą rzeczy skaczemy więc ciągle między postaciami i miejscami. Było to dla mnie trochę kłopotliwe zwłaszcza na początku, gdy czytałem krótkie fragmenty robiąc dłuższe przerwy między jednym spotkaniem z książką a drugim. Taką "poszatkowaną" opowieść trudniej wtedy śledzić niż losy jednej postaci, co do której można sobie łatwo przypomnieć "Aha, ostatnio wszedł do jaskini. Zobaczmy co dalej". Niemniej jednak jeśli poczułem tutaj jakiś dyskomfort, to był on efektem mojej opieszałości w czytaniu, a nie tego, że to rozwiązanie jest złe. Przeciwnie wręcz, uważam, że był to bardzo dobry sposób na pokazanie ogromu wydarzeń rozgrywających się na wielu frontach i jednoczesnej prezentacji osób, którym patrzyliśmy przez ramię w każdym z epizodów.

Jeśli zaś chodzi o samą opowieść, to jest dość przygnębiająca - jak możnaby się zresztą spodziewać zważywszy na tematykę. Małe sukcesy bohaterów przeplatają się z wielkimi porażkami. Zagrożeń przybywa, zdrada czai się na każdym kroku. Zwycięskie bitwy okupuje się ciężkimi ofiarami. Nasi protagoniści walczą z całych sił, by ratować co się da, ale zdają się przegrywać tę walkę. Upadek wydaje się być nieuchronny. I nie chodzi wcale tylko o wspomniany "koniec świata". Odniosłem wrażenie, że tytuł odnosi się do bardzo wielu rzeczy. Upada państwo, upadają bogowie, ale upadają też pojedyncze jednostki. Nawet najpotężniejsi herosi znanego świata, których imiona znane są w całym Imperium zmuszeni są stawać do walki z przeciwnikami, których nawet oni nie są w stanie pokonać. Ale upadek to nie tylko przegrana. Upadek, to utrata honoru. To bycie zmuszonym, do działania wbrew sobie. Do robienia rzeczy okrutnych i obrzydliwych.

W tym wszechogarniającym mroku i poczuciu klęski, każdy drobny przejaw ciepłych uczuć, jak poklepanie po plecach towarzysza broni, staje się czymś wyjątkowym. Jak promyk słońca. Gdzieś tam przewija się też nadzieja na to, że los świata nie jest przesądzony, że da się coś jeszcze zrobić. Jest to bardzo cicha nadzieja, biorąc pod uwagę ogrom zagrożeń o jakich już wiemy i jakie jeszcze podejrzewamy, ale tak jak bohaterowie opowieści chwytamy się tej myśli. Może jeszcze nie wszystko stracone?

Podsumowując: naprawdę przyjemnie mi się to czytało. Mam swoich ulubionych bohaterów i fragmenty, zdarzały się też i silniejsze emocje. Wydaje mi się, że w drugiej połowie wsiąkłem bardziej, ale znów nie jestem pewien czy to kwestia tego, że dopiero wtedy historia się rozkręciła i poznałem bohaterów na tyle dobrze, by z większym zainteresowaniem śledzić ich losy, czy też jest to prosta konsekwencja tego, że przez pierwszą połowę książki przebijałem się dość... niespiesznie. Jednocześnie wydaje mi się, że w drugiej połowie powieści więcej jest takich drobnych niedociągnięć, które umknęły już na etapie korekty. Głównie literówki, ale w jednym miejscu na przykład bohater wypuszcza z dłoni miecz, by dwie strony dalej zrobić to znowu. To wszystko jednak tylko drobiazgi i nie przeszkadzają w odbiorze całości, a przede wszystkim w czerpaniu przyjemności z lektury

- Jest martwy. Zwykły kawałek mięsa. Leży obok swoich. Obok niego leżą wrogowie. Cóż więcej może chcieć żołnierz?
- Przeżyć? - odpowiedział Mahema.
Kto chce, znajdzie sposób. Kto nie chce, znajdzie powód.

Awatar użytkownika
GoodNecromancer
Przewodniczący SMF
Posty:1289
Rejestracja:2009-01-31, 20:35
Lokalizacja:Łódź

Post autor: GoodNecromancer » 2017-02-02, 13:50

Ja tam przeciwko mrocznym światom nie mam nic, ale mam pytanie - czy książka zawiera sporo dialogów, czy dominują opisy fabularne?
Bo mi się znacznie lepiej czyta książkę, jeśli sporo dialogów w niej jednak jest. Nie lubię autorów, których proza obfituje głównie w opisy i narrację, a dialogów między postaciami jest niewiele. M.in. dlatego nie mogę się zmusić do przeczytania tego cyklu Witolda Jabłońskiego.
Necro
aka
Good Necromancer

Awatar użytkownika
Krakov
Arystokrata
Posty:2086
Rejestracja:2010-07-27, 21:44
Lokalizacja:Stąd

Post autor: Krakov » 2017-02-02, 18:21

GoodNecromancer pisze:Ja tam przeciwko mrocznym światom nie mam nic, ale mam pytanie - czy książka zawiera sporo dialogów, czy dominują opisy fabularne?
Wydaje mi się, że ilość dialogów jest przeciętna, ale sprawdzę jeszcze w domu i Ci potwierdzę. Z pewnością nie miałem wrażenia, że opowieść jest w jakiś sposób "przegadana". Nie było długich narad, albo wielostronicowych opisów genealogii jakiegoś rodu jak u pana Martina na przykład. Autor jako jedną z inspiracji podaje Kroniki Czarnej Kompanii. To też jest taka trochę "żołnierska" opowieść, gdzie obserwujemy bitwy albo losy małego oddziału, który wykonuje jakąś swoją misję. Pole bitwy zaś rzadko kiedy bywa dobrym miejscem na pogawędki ;)

kavinsky pisze:
Jakoś dekadę wstecz znajoma próbowała wkręcić mnie do PBF-ów na Last Inn. Podlinkowała parę podobno lepszych literacko, próba czytania tego konsekwentnie doprowadzała mnie do zjazdu oczu z ekranu. Ja rozumiem, że choć zdecydowana większość fantastyki to pod względem literackim ścisłe dno, to i tak znajduje swoich odbiorców. Przez swoją porcję bazarowych czytadeł się kiedyś przegryzłem, zanim przesiadłem się na inne media odmóżdżające. Ale warsztatowo to co tam w PBF-ach widziałem nawet się pod lekkie czytadło nie łapało, a fabularnie jak to zwykle z sesjami mogło wciągać najwyżej aktywnych uczestników.

To było jakby PBF-owcy mieli własny świat literacki, z własnymi standardami, realizowanymi ściśle na potrzeby swojej hermetycznej społeczności. Nie do czytania dla ludzi spoza konkursu.

Opcjonalnie jest też na to termin grafomania.

Tak że jeśli autor doskonalił warsztat na PBF-ach, to automatycznie dla mnie czerwona lampka.

Literatura erpegowa to kolejna czerwona lampka. Przypominają mi się różne cykle o czarnych elfach z sejmitarami, dno dna fantastyki. Gry są do grania, nie do czytania.
Nie zgadzam się. Wg mnie na LastInn jest akurat niemało ludzi którzy całkiem fajnie piszą. Ponadto PBF-y mają to do siebie, że wymagają od uczestnika, aby pisał sporo i w regularnych odstępach czasu, co w mojej ocenie przyczynia się do doskonalenia warsztatu.

Przeczytałem sporą część wspomnianego przez Ciebie cyklu o czarnych elfach z sejmitarami i całkiem mi się podobał. Nie było to może coś, co wywróciło świat literatury fantasy do góry nogami, ale czytało się przyjemnie :)
kavinsky pisze: Natomiast prowadzenie na żywo nijak akurat ma się do literatury, kompletnie inne medium kierujące się zupełnie innymi prawami. Pod tym względem równie dobrze autor mógłby kształcić warsztat pisarski grając na gitarze.
W którym miejscu twierdzę, że kształcił warsztat pisarski prowadząc na żywo? Owszem, ma to niewiele wspólnego z literaturą. Ale myślę, że z kreowaniem świata, czy umiejętnym opisywaniem go graczom ma już całkiem sporo, dlatego o tym wspomniałem.
Kto chce, znajdzie sposób. Kto nie chce, znajdzie powód.

Awatar użytkownika
Krakov
Arystokrata
Posty:2086
Rejestracja:2010-07-27, 21:44
Lokalizacja:Stąd

Post autor: Krakov » 2017-02-02, 20:51

kavinsky pisze: BTW, czy ja dobrze wnioskuję, że autor tej książki to twój (internetowy bądź nie tylko) znajomy?
Owszem, miałem okazję poznać go osobiście.
Kto chce, znajdzie sposób. Kto nie chce, znajdzie powód.

Awatar użytkownika
MaRuda
Osadnik
Posty:234
Rejestracja:2013-10-24, 12:53
Lokalizacja:Łódź
Kontakt:

Post autor: MaRuda » 2017-02-17, 12:07

Brzmi ciekawie ta książka. Chętnie ja przeczytam.

Mają być 3 tomy tej opowieści. Drugi już jest wydany. Czy wiesz może kiedy będzie ostatni tom?

Awatar użytkownika
Krakov
Arystokrata
Posty:2086
Rejestracja:2010-07-27, 21:44
Lokalizacja:Stąd

Post autor: Krakov » 2017-12-05, 16:21

MaRuda pisze:Mają być 3 tomy tej opowieści. Drugi już jest wydany. Czy wiesz może kiedy będzie ostatni tom?
Trzeci tom skończył się pisać niecały miesiąc temu, więc będzie pewnie wydany w pierwszej połowie przyszłego roku :)
Kto chce, znajdzie sposób. Kto nie chce, znajdzie powód.

ODPOWIEDZ