Klub "Reduta" - 28 XI 2009
Moderator:Avalanche
Klub "Reduta" - 28 XI 2009
28 XI 2009 zapraszamy wszystkich chętnych na kolejne spotkanie Łódzkiego Klubu Gier Historycznych „Reduta” pod hasłem "Dyplomacja w symulacjach historycznych".
Spotkanie odbędzie się w ramach ogólnopolskiej konferencji "Historia dyplomacji", organizowanej przez Instytut Historii UŁ.
Gramy we wszelkiego rodzaju gry - zwłaszcza historyczne i strategiczne - od godziny 8 do 21, w sali 22, w budynku Instytutu Historii, na ulicy Kamińskiego 27a.
Spotkanie odbędzie się w ramach ogólnopolskiej konferencji "Historia dyplomacji", organizowanej przez Instytut Historii UŁ.
Gramy we wszelkiego rodzaju gry - zwłaszcza historyczne i strategiczne - od godziny 8 do 21, w sali 22, w budynku Instytutu Historii, na ulicy Kamińskiego 27a.
W mocno przerzedzonym przedświątecznym składzie rozegraliśmy w ostatnią niedzielę dwie gry: Wrocław 1945 i Republic of Rome
Niestety ze wzgledu na nagłe obowiązki jednego z graczy rozgrywka we Wrocław dotarła jedynie do półmetka. Pancerniacy Rybałki, próbowali zamknać pierścien okrążenia wokół Wrocławia przełamując opór resztek doborowych niemieckich jednostek pancernych. Niestety nie dowiemy się już co by było gdyby...
W Republic of Rome grali Konrad, Michał i ja. Na poczatku rozgrywki otrzymałem same karty koncesji natomiast Konrad trybunów. Michał jakoś tak bardziej zóżnicowanie - wszystkiego po trochu. Zdeterminowało to rozgrywke dajac Konradowi duże mozliwości wpływania na przebieg głosowań, ja natomiast mogłem zajac się organizowaniem kolejnych Igrzysk poprawiajach nastroje wśród Rzymian, jak i zwiększające popularnosć moich senatorów.
Rozgrywka od strony militarnej była dość szczęśliwa dla nas. Mało wojen wyskakiwało z talii. Jedną Istyryjską pokonaliśmy, natomiast gorzej było z I Punicką. Kolejni konsulowie ze stronnictwa Konrada wysyłani na wojnę nie potrafili sobie poradzić mimo znacznej przewagi sił. Jak wreszcie pokonali po długich męczarniach Kartaginę na morzu to z koleji nie mogli na lądzie. W końcu, posłaliśmy konsula ze stronnictwa Michała, który wnet rozgromił barbarzyńską armię Kartaginy nie ponosząc żadnych strat.
W senacie natomiast trwała zaciekła walka na "upadanie na 15 sztyletów na sztorc, które skądś się przypadkiem wzięły", podpiłowane koła w rydwanach i dziwnie smakujące winogrona. Niestety większośc prób pozbycia się politycznej konkurencji, kończyło się źle dla stronnictw zamachowców. Kolejne procesy, rozwścieczony lud a także epidemia przetrzebiły stronnictwo moje i Michała. O 21 zakończyliśmy rozgrywke uznając iż wygrał Konrad posiadajac najwięcej punktów wpływu ( a taki nieudoly militarnie podobno ;) )
Niestety ze wzgledu na nagłe obowiązki jednego z graczy rozgrywka we Wrocław dotarła jedynie do półmetka. Pancerniacy Rybałki, próbowali zamknać pierścien okrążenia wokół Wrocławia przełamując opór resztek doborowych niemieckich jednostek pancernych. Niestety nie dowiemy się już co by było gdyby...
W Republic of Rome grali Konrad, Michał i ja. Na poczatku rozgrywki otrzymałem same karty koncesji natomiast Konrad trybunów. Michał jakoś tak bardziej zóżnicowanie - wszystkiego po trochu. Zdeterminowało to rozgrywke dajac Konradowi duże mozliwości wpływania na przebieg głosowań, ja natomiast mogłem zajac się organizowaniem kolejnych Igrzysk poprawiajach nastroje wśród Rzymian, jak i zwiększające popularnosć moich senatorów.
Rozgrywka od strony militarnej była dość szczęśliwa dla nas. Mało wojen wyskakiwało z talii. Jedną Istyryjską pokonaliśmy, natomiast gorzej było z I Punicką. Kolejni konsulowie ze stronnictwa Konrada wysyłani na wojnę nie potrafili sobie poradzić mimo znacznej przewagi sił. Jak wreszcie pokonali po długich męczarniach Kartaginę na morzu to z koleji nie mogli na lądzie. W końcu, posłaliśmy konsula ze stronnictwa Michała, który wnet rozgromił barbarzyńską armię Kartaginy nie ponosząc żadnych strat.
W senacie natomiast trwała zaciekła walka na "upadanie na 15 sztyletów na sztorc, które skądś się przypadkiem wzięły", podpiłowane koła w rydwanach i dziwnie smakujące winogrona. Niestety większośc prób pozbycia się politycznej konkurencji, kończyło się źle dla stronnictw zamachowców. Kolejne procesy, rozwścieczony lud a także epidemia przetrzebiły stronnictwo moje i Michała. O 21 zakończyliśmy rozgrywke uznając iż wygrał Konrad posiadajac najwięcej punktów wpływu ( a taki nieudoly militarnie podobno ;) )
Ostatnio zmieniony 2009-12-22, 16:50 przez gerhard, łącznie zmieniany 6 razy.
Reduta: 16.01.10
Na ostatnim spotkaniu Reduty grane było Burning Blue, Wojny Napoleońskie oraz Wings of War
Świetny AAR autorstwa Ezechiela: Burning Blue (Brathac vs. Ezechiel)
i
Wojny Napoleońskie (Borsuuk vs. Gerhard)
Rozgrywka w Wojny Napoleońskie oparta była o kilka Home Rulesów.
1. Obniżylismy znacznie siłę waki wręcz strzelcom w zamian pozwalając im poruszac się w terenie trudnym bez ponoszenia dodatkowych kosztów. Dzieki temu strzelcy nabrali cech tyralierskich co dodało grze smaczku, nie komplikując jej.
2.Doszła tabela morale (a'la Wiedeń) dla każdej armii.
3. Graliśmy bez podziału na dywizje.
Gra toczyła się na 2/3 planszy. Obaj wylosowaliśmy po 40 jedn. a mastępnie rozlokowalismy je w pewnej odległości od siebie odgradzajac się na czas rozstawiania doraźnie skonstruowanym parawanem.
Ja miałem bardzo silne prawe skrzydłe. Centrum i lewe skrzydła miało wytrzymac napór przeciwnika - wykorzystując dogodne ukształtowanie terenu - do czasu aż prawe skrzytdło upora się z lewym sklrzydłem Borsuuka.
Borsuuk rozlokował swoje siły dość równomiernie - planując taktykę szerokiego frontu (najprawdopodobniej).
Od samego poczatku rozgrywka nie toczyła się po mojej myśli. Prawe skrzydło - wykonujące w moim przekonaniu potężne uderzenie - ugrzęzło w ciężkich walkach. Następnie niecierpliwiąc się opuściłem dobre pozycje obronne w centrum i na lewym skrzydle. Okazało się to katastrofalnym błędem. Oba zgrupowania poszły w rozsypkę a morale mojej armii spadło do poziomu odwrót, co zakonczyło rozgrywkę.
Ja i Borsuuk zagraliśmy także w Wings of War każdy miał po trzy maszyny. Grało się długo a po pewnym momencie chyba jedank nudno i ogólnie nie skończyliśmy. Jak dla mnie ta gra ma niską regrywalność...
Na ostatnim spotkaniu Reduty grane było Burning Blue, Wojny Napoleońskie oraz Wings of War
Świetny AAR autorstwa Ezechiela: Burning Blue (Brathac vs. Ezechiel)
i
Wojny Napoleońskie (Borsuuk vs. Gerhard)
Rozgrywka w Wojny Napoleońskie oparta była o kilka Home Rulesów.
1. Obniżylismy znacznie siłę waki wręcz strzelcom w zamian pozwalając im poruszac się w terenie trudnym bez ponoszenia dodatkowych kosztów. Dzieki temu strzelcy nabrali cech tyralierskich co dodało grze smaczku, nie komplikując jej.
2.Doszła tabela morale (a'la Wiedeń) dla każdej armii.
3. Graliśmy bez podziału na dywizje.
Gra toczyła się na 2/3 planszy. Obaj wylosowaliśmy po 40 jedn. a mastępnie rozlokowalismy je w pewnej odległości od siebie odgradzajac się na czas rozstawiania doraźnie skonstruowanym parawanem.
Ja miałem bardzo silne prawe skrzydłe. Centrum i lewe skrzydła miało wytrzymac napór przeciwnika - wykorzystując dogodne ukształtowanie terenu - do czasu aż prawe skrzytdło upora się z lewym sklrzydłem Borsuuka.
Borsuuk rozlokował swoje siły dość równomiernie - planując taktykę szerokiego frontu (najprawdopodobniej).
Od samego poczatku rozgrywka nie toczyła się po mojej myśli. Prawe skrzydło - wykonujące w moim przekonaniu potężne uderzenie - ugrzęzło w ciężkich walkach. Następnie niecierpliwiąc się opuściłem dobre pozycje obronne w centrum i na lewym skrzydle. Okazało się to katastrofalnym błędem. Oba zgrupowania poszły w rozsypkę a morale mojej armii spadło do poziomu odwrót, co zakonczyło rozgrywkę.
Ja i Borsuuk zagraliśmy także w Wings of War każdy miał po trzy maszyny. Grało się długo a po pewnym momencie chyba jedank nudno i ogólnie nie skończyliśmy. Jak dla mnie ta gra ma niską regrywalność...
Ugh... z nieznanych mi powodów nie mogę publikować komentarzy na blogspocie Przekeleję więc tutaj to co chciałem wpisać pod postem o PQ-17:
Kiedyś umówiłem się na rozgrywkę z Ezechielem, ale w końcu nie doszła ona do skutku. Pamiętam, że przeczytałem całą instrukcję i że była to jedna z gorszych instrukcji jakie w życiu czytałem. Przyznam że poziom skomplikowania zasad mnie odstraszył (chociaż teraz mam więcej doświadczenia w grach wojennych to i pewnie łatwiej by mi poszło ogarnięcie gry).
Ciekawi mnie na ile PQ-17 jest grą a na ile generatorem narracji. Wiele osób na BGG pisze w komentarzach, że w grze jest mnóstwo rzeczy, które nie dodają nic z punktu widzenia rozgrywki i służą jedynie tworzeniu klimatu.
> Celem gry jest doprowadzenie konwoju do celu w jak najlepszym stanie.
Z punktu widzenia gracza niemieckiego to chyba cel jest trochę inny
Kiedyś umówiłem się na rozgrywkę z Ezechielem, ale w końcu nie doszła ona do skutku. Pamiętam, że przeczytałem całą instrukcję i że była to jedna z gorszych instrukcji jakie w życiu czytałem. Przyznam że poziom skomplikowania zasad mnie odstraszył (chociaż teraz mam więcej doświadczenia w grach wojennych to i pewnie łatwiej by mi poszło ogarnięcie gry).
Ciekawi mnie na ile PQ-17 jest grą a na ile generatorem narracji. Wiele osób na BGG pisze w komentarzach, że w grze jest mnóstwo rzeczy, które nie dodają nic z punktu widzenia rozgrywki i służą jedynie tworzeniu klimatu.
> Celem gry jest doprowadzenie konwoju do celu w jak najlepszym stanie.
Z punktu widzenia gracza niemieckiego to chyba cel jest trochę inny
Heh czyją córkę zbałamuciłeś, że cię wujek Gugiel zablokował?killy9999 pisze:Ugh... z nieznanych mi powodów nie mogę publikować komentarzy na blogspocie
Nie jest aż tak źle z instrukcją. Tylko wiele rzeczy jest w dodatkowych tabelkach, a bez nich czytanie instrukcji jest nieco kłopotliwe. Generalnie warto przyswoić sobie rozdział o wykrywaniu - które jest duszą tej gry. A cała reszta wychodzi w praniu. A poziom skomplikowania nie jest aż taki duży. W porównaniu do 50 stronicowej instrukcji do np. Burning Blue czy Downtown.killy9999 pisze:Pamiętam, że przeczytałem całą instrukcję i że była to jedna z gorszych instrukcji jakie w życiu czytałem. Przyznam że poziom skomplikowania zasad mnie odstraszył (chociaż teraz mam więcej doświadczenia w grach wojennych to i pewnie łatwiej by mi poszło ogarnięcie gry).
Klimat jest na pewno, a czy zasady są tylko dla utrzymania Klimatu, czy nie? To już pewnie kwestia de gustibus.killy9999 pisze:Ciekawi mnie na ile PQ-17 jest grą a na ile generatorem narracji. Wiele osób na BGG pisze w komentarzach, że w grze jest mnóstwo rzeczy, które nie dodają nic z punktu widzenia rozgrywki i służą jedynie tworzeniu klimatu.
Pisałem z punktu widzenia jedynej i słusznej strony.killy9999 pisze: Celem gry jest doprowadzenie konwoju do celu w jak najlepszym stanie.
Z punktu widzenia gracza niemieckiego to chyba cel jest trochę inny
Haha. Jak czytałem tą instrukcję kiedyś to jedyną grą wojenną na moim koncie było Twilight Struggle, więc przeżyłem szok kulturowyW porównaniu do 50 stronicowej instrukcji do np. Burning Blue czy Downtown.
Pewnie tak. Mi się podoba Bomber Command, które moim zdaniem jest bardziej generatorem narracji niż nie grą. Tyle że ta gra jest w miarę prosta i szybka - moje doświadczenie z instrukcją PQ-17 i komentarze na BGG sugerują że tutaj może być inaczej. Ale to pewnie wychodzi w praniu.Klimat jest na pewno, a czy zasady są tylko dla utrzymania Klimatu, czy nie? To już pewnie kwestia de gustibus.
A z innej beczki: czy Reduta reaktywuje się tylko wirtualnie, czy materialnie też?
I nowy wpis - tym razem recenzja gry "Orły i Rakiety".
http://kantynastrategow.blogspot.com/20 ... kiety.html
http://kantynastrategow.blogspot.com/20 ... kiety.html