Warhammer 2ed - Furia Ulryka - kontakt z rzeczywistością

Dział z szeroko rozumianymi grami RPG

Moderatorzy:Avalanche, Elmo

Lukrecjusz
Osadnik
Posty:328
Rejestracja:2011-11-14, 20:57
Lokalizacja:Łódź

Warhammer 2ed - Furia Ulryka - kontakt z rzeczywistością

Post autor: Lukrecjusz » 2012-02-07, 17:10

Ciekawe, kolega ostatnio zauważył, że dotychczasowo źle grał w Warhammera 2ed, gdyż w tłumaczeniu polskim stoi, że Furia Ulryka wchodzi zawsze wtedy gdy na kostce wypadnie 10. Czyli liczy się to wobec każdej kostki, nawet jakiegoś pomniejszego snotlinga, czy innego ścierwa (strona 136).

A teraz zobaczcie jak to stoi w oryginale:


strona 130

Jasno widać, że Furia jest przywilejem wyłącznie graczy. Polska wersja jest opisana na tyle niejasno w tym miejscu, że moim zdaniem mogło to skutkować niewłaściwą interpretacją. Błędem tłumaczeniowym to nie jest, ale tłumacz wybrał dość dziwny sposób opisania tej zasady.

A u was ile postaci zginęło od ciosu jakiegoś żul-inga? Kolega stracił już dość wiele mocnych postaci, jedną z nich zabił właśnie "mający farta" snotling z jakimś kijem. Łał.

Awatar użytkownika
Rincewind1
Szlachcic
Posty:1318
Rejestracja:2008-09-28, 14:46
Lokalizacja:Piekarnia
Kontakt:

Post autor: Rincewind1 » 2012-02-07, 18:47

Buuuu, snotling mi postać zabił.
Man up kurna. To Warhammer a nie zbieranie jagódek.
Ostatnio zmieniony 2012-02-07, 18:48 przez Rincewind1, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek

Lukrecjusz
Osadnik
Posty:328
Rejestracja:2011-11-14, 20:57
Lokalizacja:Łódź

Post autor: Lukrecjusz » 2012-02-07, 19:02

Pewnie, choć jeśli wychodzą takie interpretacje reguły, która powinna być jasno sprecyzowana, to może jednak Warhammer nie ma być tak mroczny, że "oh i ah".
Jak to było, mimo wszystko Dark Heroic czy Dark Fantasy, nie żul fantasy.

Jak już wchodzić w rozważania jak mechanika wspomaga bądź nie świat, to porównać należy postać w zbroi płytowej do takiej właśnie sytuacji. Czy naprawdę każda postać ma się bać DOWOLNEGO ścierwa z WW 15 (bo akurat jakoś tak obok właściwej zasady wyjdzie mu Furia Ulryka i przywali za 17 -!- z jakiegoś kija), czy jednak można pewne małe stworki traktować z pogardą? Też nie uważam, by gracze mieli w Warhammerze przyjmować opcję FULL FRONTAL, tylko zaczęli myśleć, że jednak walka może doprowadzić do śmierci, ale bez przesady. Postaci z WW około 60% wzwyż są już mocne i trafiają większość razy, co przekładałoby się na postacie dość już obyte z walką. Aż dziwnie moim zdaniem wygląda sytuacja, gdzie jakiś "snotling z kijem" ma paradoksalnie realną szansę zabić gościa w pełnej zbroi płytowej.

Pomijając już podejście do reguł gry, gdzie jak widać NPC nie korzystają z Furii, taką zasadę można dać jakiemuś bossowi, by gracz jednak poczuł, że tutaj może coś pójść nie tak, i jego zbroja może mu nie zapewnić dostatecznej obrony. Ale na hurtowe ilości standardowych stworków z podręcznika, po co? Jeszcze któremuś wejdzie ta Furia i zmiecie jakiegoś Fechmistrza. Pałką z gwoździem.
Ostatnio zmieniony 2012-02-07, 19:03 przez Lukrecjusz, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Rincewind1
Szlachcic
Posty:1318
Rejestracja:2008-09-28, 14:46
Lokalizacja:Piekarnia
Kontakt:

Post autor: Rincewind1 » 2012-02-07, 19:48

Przy Furii Ulryka musisz jeszcze przerzucić WW. Masz szansę 10% na kostce na obrażenia, do tego znowu rzucić pod 20% (taki typowy snotling powiedzmy). Czyli szansa na FU waha sie ok. 2%.

Pytanie mozna tez zadać - dlaczego zatem szczurołap może nagle zabić rycerza chaosu w ten sposób. W końcu dla rycerza chaosu, taki bohater to "snotling".
Obrazek

Lukrecjusz
Osadnik
Posty:328
Rejestracja:2011-11-14, 20:57
Lokalizacja:Łódź

Post autor: Lukrecjusz » 2012-02-07, 20:10

Bo bohater gracza ma Punkty Przeznaczenia (>>>Pepki) i jakby jest wybrany na potencjalnego "zbawcę świata". Czyli ma trochę większą szansę na dokonanie czegoś od zwyczajnego chłopa z widłami, co robi całe życie na polu. Skrótowo - Warhammer Dark Fantasy, nie Średniowiecze Fantasy. Oczywiście, taki bohater dalej może bardzo szybko zaliczyć glebę. Śmiertelnie.

Szczurołap może mieć szansę sprzątnięcia Rycerza Chaosu właśnie przez to, że jest bohaterem. Choć jest to i tak ogromnie paradoksalna sytuacja. Rycerz Chaosu chyba samą obecnością wprowadza Chaos (nie wiem, może), może znać zaklęcia i ogólnie wywołuje strach jak myślę. Więc jeśli gracz pcha się tym swoim żulołapem do takiej walki, to ma złe podejście i myślę, że długo nie wyżyje.

Postać gracza w Warhammerze to -bohater- chyba, nie -postać-, więc przez sam fakt, że ma pepki zakładam, że jest automatycznie jakby w wyższej lidze, czy wyższym Power Levelu. Dalej może łatwo zginąć, ale choć jest taka postać świadoma, że nie jest zwykłym cieciem, który wychodzi na pole co dzień, i robi za Imperatora. Do usranego końca.

I naprawdę musimy podchodzić do wszystkiego tak skrajnie mechanicznie? Rozumiem, że snotling z kijem to jest ścierwo, Rycerz Chaosu jest -badass maderfakerem- a postać ma pepki więc ma szasnę na sukces. Ale co innego bać się Chaośnika (tak choćby fabularnie!), a co innego bać się marnego ścierwa, które może mieć dobry dzień i akurat UTRAFIĆ z tego swojego połamanego kija biednego rycerza w płytówce. I go zabić. Za 17.

Myślę, że takie rozważania są dość powiązane ze sposobem widzenia RPGów i wyznawaną filozofią odnośnie celu RPGów. Ja tam nie mam parcia na konflikty do śmierci odnośnie takich pierdół, ale coś takiego nie tylko mi zdaje się wręcz debilizmem. Pomniejsza hołota może ci sprzątnąć postać. Naprawdę. Jak już zabijać postacie cyferkami, to właśnie Rycerzem Chaosu, czy innym Over Powernym przepakiem (tak tak, mieszanie polskiego z angielskim "już jest too late"). Śmierć przez kostki bywa gorzka, ale czemu miałoby tak być w wypadku statystów? Jeśli postać ma się bać dosłownie psów na ulicy, to w co ja gram?

Z ostatniej chwili >>> Ulria Fulryka
Ostatnio zmieniony 2012-02-07, 20:52 przez Lukrecjusz, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Rincewind1
Szlachcic
Posty:1318
Rejestracja:2008-09-28, 14:46
Lokalizacja:Piekarnia
Kontakt:

Post autor: Rincewind1 » 2012-02-07, 22:01

Po chwili zabawy matematyką - licząć iż Snotling potrzebuje FU żeby sprzątnąć gracza "na raz", przy WW 20 (a nawet takiej nie ma), ma szansę ok. 0,04% na zaistniałą sytuację.

Pepeki właśnie przed taką sytuacją chronić mają - jak to 0,04% akurat wypadnie. Jak nie masz - widać przeznaczone ci było zginąć od kija snotlinga. Pyrrhus, najwybitniejszy wódz starożytności, zginął od rzuconej dachówki. Ryszarda Lwie Serce zabił dzieciak z kuszy. Ot, życie.

Jasne, że gra itp - ale Warhammer to akurat Dark Fantasy (czy raczej Realistic Fantasy - tu zdania podzielone). Czyli troszkę jednak życie staramy się symulować. Jak mówię, spójrz na to w ten sposób - szczurołap może też zatłuc Rycerza Chaosu, jak mu się akurat to 0,04% trafi, bo rycerz Chaosu zwykle PP mieć nie będzie.

Jak chcemy snotlingi zabijać splunięciem, to gramy sobie w Savage Worlds czy nawet systemy bardziej epickie. Warhammer to system brutalny. Jest w nim miejsce na epikę, ale raczej epikę rodem z pieśni o Rolandzie czy filmu Ironclad, niż Przyczajnonego Tygrysa Ukrytego Smoka.
Ostatnio zmieniony 2012-02-07, 22:02 przez Rincewind1, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek

Awatar użytkownika
Avdima
Szlachcic
Posty:1084
Rejestracja:2009-05-24, 16:17
Lokalizacja:Łódź

Post autor: Avdima » 2012-02-08, 13:59

Zastanawia mnie, dlaczego ta dyskusja o jedną zasadę, źle opisaną w naszym rodzimym przekładzie, przerodziła się w dysputę o sensie prowadzenia Warhammera.

Cóż, ponieważ Warhammera uwielbiam, wtrącę swoje trzy grosze.

Na początek wspomnę, że w stu procentach zgadzam się z MJ.
Nie przesadzajmy z interpretacją założeń Warhammera, bo zdanie, jakoby miał być to realistyczny, brutalny świat jest wyssane z palca i jest kierowane własnym podejściem do tematu.
Dobrze, zgadzam się, że można tak prowadzić Warhammera, ale założenie jest z goła inne. Nie prowadzi się tutaj postaci przypadkowego ciecia, tylko poszukiwacza przygód, który z biegiem czasu może aspirować do rangi bohatera, jak Gotrek, Felix, Imperator, czy może nawet sam czcigodny Sigmar Młotodzierżca.

Tak, w Warhammerze gra się kimś, dlatego również, jak to wspomniał MJ, dostajemy pulę punktów przeznaczenia. Ponieważ nie jesteśmy równi zwyczajnemu śmiertelnikowi na tym padole ogarniętym chaosem po wojnie z... Chaosem... fortuna nam sprzyja, mamy swoje szczęście, oraz w sytuacji kryzysowej, możemy spalić ten "pepek", by uchronić naszego bohatera przed paskudną blizną, połamaniem nóg, utratą kończyny czy wreszcie, nawet przed śmiercią.

Kolejną ważną rzeczą jest fakt, że Furia Ulryka sama z nazwy nam mówi, że nie jest czymś, czym można obdarzyć kogoś przeciętnego lub też przeciwnego naturalnemu porządkowi świata, jak orkowie, gobliny czy wojownicy chaosu.
To jest TA akcja, ten cios, który zadał prawdziwy ból przeciwnikowi, kiedy Ulryk, pan walki, spojrzał przychylnie na naszego bohatera. Dlatego również nie działa on podczas rzucania czarów, Ulryk nagradza tylko zajadłych wojowników, nie jakiś magów strzelających laserkami.
Tak, jest drobny zgrzyt, kiedy gra się Bretończykami, Chaosem, Skavenami, nazwa przestaje pasować, ale to chyba nie jest problem.

Oczywiście nie oznacza to, że ja tak gram. U mnie zawsze Furia Ulryka działała na wszystko, nawet na magię, ale przyznam, że teraz będę dawał ją tylko ważniejszym przeciwnikom. Zastanowiłem się nad tym i wydało mi się to całkiem sensowne, żeby częściowo zapobiec tym sytuacjom, kiedy Snotling, mając 0,04% na Furię, jednak nią trafi.
Dodatkowo, lubię wyróżniać graczy, jaki by to system nie był. Są bohaterami naszej opowieści (mojej i graczy), dlaczego miałbym traktować ich na równi ze stażystami, przewijającymi się w tle tylko po to, żeby zostać sklepanymi przez graczy i może trochę nadszarpnąć ich zdrowie i nerwy?

Pamiętajmy jeszcze, że dyskusja jest na temat drugiej edycji, moje wypociny są na temat drugiej edycji.

Awatar użytkownika
Rincewind1
Szlachcic
Posty:1318
Rejestracja:2008-09-28, 14:46
Lokalizacja:Piekarnia
Kontakt:

Post autor: Rincewind1 » 2012-02-08, 23:09

Dodatkowo, lubię wyróżniać graczy, jaki by to system nie był. Są bohaterami naszej opowieści (mojej i graczy), dlaczego miałbym traktować ich na równi ze stażystami, przewijającymi się w tle tylko po to, żeby zostać sklepanymi przez graczy i może trochę nadszarpnąć ich zdrowie i nerwy?
Jasne, tylko że ja np. opowieść jak prowadzę mam generalnie w dupie. Co gracze zrobią, to zrobili - i tyle. I to tak naprawdę jest klucz do problemu Warhammera - czy chcemy mieć "opowieść", czy też chcemy mieć po prostu postacie w pewnym brutalnym świecie.

Ja wolę, i prowadzę też, w stylu drugim. Powiedziałbym że RPGi nawet średnio się generalnie do stylu 1 nadają, gdyż nie daj Boże jak bohaterowie oleją "fabułę" i stwierdzą że wolą sprzedawać garnki*. A jeśli nawet Warhammera nagle zaczynamy widzieć jako medium do opowiadania opowieści - to czyja to jest opowieść? Może to akurat opowieść snotlinga, który zostanie bohaterem swojego ludu po zaklepaniu jednego z tych opancerzonych sukinsynów, którzy ciągle ich zabijają na traktach.

*oczywiście, to troche akurat bieda bo raczej nudno niż fajnie wtedy, ale można też to rozwiązać:

http://www.criticalmiss.com/issue8/jame ... lies1.html

Na początek wspomnę, że w stu procentach zgadzam się z MJ.
Nie przesadzajmy z interpretacją założeń Warhammera, bo zdanie, jakoby miał być to realistyczny, brutalny świat jest wyssane z palca i jest kierowane własnym podejściem do tematu.
Wyssane z palca nie jest - obiegowa opinia generalnie głosi, iż Warhammer to system który prowadzisz wtedy, kiedy gracze chcieli grać w DnD, a ty chciałes prowadzić Zew Cthulhu ;). Nasza Jesienna Gawęda zatem unikatowym kwiatkiem wcale nie jest, gdyż 90% świata które gra w Warhammera, podobnie rozumie temat. Idea pewnego Dickensowego brudu i kompozycji fabularnej (od sieroty do bohatera) połączona z wymierzoną dozą farsy i czarnego humoru jest do Warhammera imo niezbędna, gdyż mechanika systemu takie podejście premiuje i jest pod takie zbudowana. Można inaczej, jasne - tak jak w DnD mozna grać w "&", czyli bez smoków i bez lochów. Tylko że wtedy to dobrze jednak graczy ostrzec, że produkt do którego siadają to zupełnie coś innego.
Dobrze, zgadzam się, że można tak prowadzić Warhammera, ale założenie jest z goła inne. Nie prowadzi się tutaj postaci przypadkowego ciecia, tylko poszukiwacza przygód, który z biegiem czasu może aspirować do rangi bohatera, jak Gotrek, Felix, Imperator, czy może nawet sam czcigodny Sigmar Młotodzierżca.
Jak już pisałem wcześniej, założenie jest akurat takie, że z syfu i brudu dochodzisz do bycia kimś - albo giniesz po drodze. Gotrek i Feliks to przykłady nieco złe, gdyż generalnie w pewnym momencie zaczeły być parodią Warhammera, gdyż żadna postać w tym settingu nie przeżyje 1/10 tego co oni.

Tak, w Warhammerze gra się kimś, dlatego również, jak to wspomniał MJ, dostajemy pulę punktów przeznaczenia. Ponieważ nie jesteśmy równi zwyczajnemu śmiertelnikowi na tym padole ogarniętym chaosem po wojnie z... Chaosem... fortuna nam sprzyja, mamy swoje szczęście, oraz w sytuacji kryzysowej, możemy spalić ten "pepek", by uchronić naszego bohatera przed paskudną blizną, połamaniem nóg, utratą kończyny czy wreszcie, nawet przed śmiercią.
Grasz kimś kto ma potencjał, tak samo jak w DnD. Co z tym potencjałem zrobisz - twoja sprawa. Jeden wykorzysta szczęście i zostanie Elektorem - drugi mimo wszystko zginie pod murem.
Kolejną ważną rzeczą jest fakt, że Furia Ulryka sama z nazwy nam mówi, że nie jest czymś, czym można obdarzyć kogoś przeciętnego lub też przeciwnego naturalnemu porządkowi świata, jak orkowie, gobliny czy wojownicy chaosu.
To jest TA akcja, ten cios, który zadał prawdziwy ból przeciwnikowi, kiedy Ulryk, pan walki, spojrzał przychylnie na naszego bohatera. Dlatego również nie działa on podczas rzucania czarów, Ulryk nagradza tylko zajadłych wojowników, nie jakiś magów strzelających laserkami.
Tak, jest drobny zgrzyt, kiedy gra się Bretończykami, Chaosem, Skavenami, nazwa przestaje pasować, ale to chyba nie jest problem.
Można po prostu przekleić to na Furię Rogatego Szczura, Furię Pani Jeziora, Furie Khorna, Furię Sigmara (czemu Ulryk ma pomóc kapłanowi religii, która jest cały czas w konflikcie?). Zawsze grałem w 1e co prawda bo 1e, ale zawsze, że dodatkowe obrażenia na k6 były dostępne tak przy magii jak i broniach dystansowych. Furia Ulryka po prostu daje tą pewność, że nawet na poziomie Over 9000, postacie graczy nadal nie będa superturboduperpałerpakami. A kto boi się Snotlingów, ten niech idzie z powrotem na wieś kury pasać, a nie w bohatery,
Ostatnio zmieniony 2012-02-08, 23:22 przez Rincewind1, łącznie zmieniany 3 razy.
Obrazek

Lukrecjusz
Osadnik
Posty:328
Rejestracja:2011-11-14, 20:57
Lokalizacja:Łódź

Post autor: Lukrecjusz » 2012-02-09, 09:57

Hmm, to mówiąc tak ogólnie, skoro wchodzimy w klimaty typu "gritty" na Warhammerze, odrzucając po troszę epickość, a przyjmując punkt widzenia zwyczajnego mieszczanina/gościa na szlaku, to dobrze by się posiłkować pewnymi faktami ze Średniowiecza jak myślę:

Zwłaszcza ten -
jest krótki a rzeczowy.




Czyli postać posiadająca płytę jest w zasadzie nieśmiertelna, i nie ma prawa umrzeć od ciosu powiedzmy "moba". W drugą stronę działa to tak, że widząc rycerza nie chojrakujemy tylko uciekamy, bo śmierć pewna. Oczywiście, Młot o którym mówimy to jest dalej WFRP 2ed, a nie Średniowiecze RPG, ale skoro postać może zginąć od ciosu jakiegoś "moba" (już dam spokój temu "Snotlingowi z kijem"), to jest to dość dziwne. Jeśli postać dodatkowo ma zbroję płytową (POMIJAJĄC już rozróżnienie GRA vs. Średniowiecze RPG) to jakim kurna cudem, może ją zdmuchnąć jakiś fartowny mobek? To łamie podstawowe prawa fizyki w RPG (jakkolwiek głupio to brzmi ; dodatkowo warto nawet pominąć D&D w takich rozważaniach, bo tam... każdy wie jak to jest).

Jak pewnie niektórzy wywnioskowali, nie bardzo lubię podejście Portalowe do RPG (~ Jesienna Gawęda), bo widziałem u siebie takie smuty w akcji i być może była to nieudolność ichniejszych MG, albo akurat wraz z kolegą mamy skrajnie odmienne podejście do tego typu zagadnienia. Cóż, wybierz swoją truciznę RPGowcu.
Ostatnio zmieniony 2012-02-09, 10:07 przez Lukrecjusz, łącznie zmieniany 2 razy.

Awatar użytkownika
Rincewind1
Szlachcic
Posty:1318
Rejestracja:2008-09-28, 14:46
Lokalizacja:Piekarnia
Kontakt:

Post autor: Rincewind1 » 2012-02-09, 10:35

Primo - zawsze może taki snotling uderzyć przez szparę w zbroi. No albo podciął ciosem w nogi biedaka, po czym wbił szpony w oczy albo łapę wsadził pod szparę w zbroi i poderżnął gardło. Nomen omen zbroja w WH istotnie powinna zostać dopakowana, ale też WH najmniej systemem 100% realistycznym nie jest -chociażby problem Toughnessa.

Secundo - zbroja płytowa istotnie była potężna. Dlatego np. biegało się z młotem rycerskim, który był przystosowany do tego, że jak pieprzniesz, to po zbroi się niosło i łamało - lub też z 2 strony, zbroję czekanem przebijało. Poza tym zbroja płytowa, choć nie aż tak wcale ciężka, była w ciul niewygodna - więc jak taki upadł, i go któryś dopadł, to już się raczej nie podniósł, bo by go po prostu maczugą zatłukli. Pamiętajmy że maczuga to też nie był kijaszek podniesiony przed bitwą. Kijaszek to kijaszek, ten z kijaszkiem ginął. Ten w płycie też, ale rzadziej.

I po trzecie zaś - jasne, w Warhammera możesz grać bardzo epicko. Ale mechanika, jaka jest, nawet z FU po stronie wyłącznie PCów, jest bardzo śmiertelna. Równie dobrze można dać sobie spokój, i pójść w "uczciwe" granie.
Obrazek

Awatar użytkownika
Ziele
Mieszczanin
Posty:721
Rejestracja:2008-11-22, 23:32
Lokalizacja:masz Tytuł Top Buły

Post autor: Ziele » 2012-02-09, 10:41

Łorany, łorany. Mam super mega zbroje a zabił mnie snotling uzbrojony w patyk(Albo inny mob). Boże jakie to straszne!

Życie. Miałeś pecha, a dla snota to był najlepszy dzień życia! Zarąbał okrutnego rzeźnika i został bohaterem plemienia. Jeśli tak bardzo stresujesz się swoją postacią, o którą tak dbałeś, pucowałeś, rozwiązanie jest proste: Śmierć mechaniczna, nie musi oznaczać śmierci fabularnej! MG może (A nawet powinien) twojego rycerza sponiewierać, połamać mu rękę czy żebra. Dać paskudną szramę na twarzy, ale nie zabić. Możliwości jest multum, więc jeśli ta 'śmierć' tak bardzo Cię denerwuje, nie rozumiem w czym problem. Jedyne co może boleć naszego rycerza to fakt, iż dostał wp****** od snotlinga.
Bo bohater gracza ma Punkty Przeznaczenia (>>>Pepki) i jakby jest wybrany na potencjalnego "zbawcę świata".
Hehe, widać mamy zupełnie odmienne podejścia do Młotka.
Obrazek

Khaine
Wędrowiec
Posty:30
Rejestracja:2012-02-09, 11:43
Lokalizacja:Tęczowa kraina

Post autor: Khaine » 2012-02-09, 12:10

Dobra, włączam się do dyskusji bo nie mogę już na te bzdury patrzeć.
Jak chcemy snotlingi zabijać splunięciem, to gramy sobie w Savage Worlds czy nawet systemy bardziej epickie. Warhammer to system brutalny. Jest w nim miejsce na epikę, ale raczej epikę rodem z pieśni o Rolandzie czy filmu Ironclad, niż Przyczajnonego Tygrysa Ukrytego Smoka.
Tak, tak. A w oficjalnej kampanii gracze wcale nie otrzymują osobistej pochwały od Ulryka i wcale nie ratują Imperium przed wielkim zuym demonem. Przecież to jest tak mało epickie, mrok jak cholera. Ja wiem, że po drodze są pewne trudności ktoś może "zejść", ale twierdzenie, że Warhammer nie jest heroiczny to jakaś totalna bzdura.
Mam wymieniać epickie postacie z uniwersum? Jest tego trochę i jak dla mnie fakt posiadania PP(czyli boskiego namaszczenia) oznacza, że gracze mogą im dorównać.
Jak już pisałem wcześniej, założenie jest akurat takie, że z syfu i brudu dochodzisz do bycia kimś - albo giniesz po drodze. Gotrek i Feliks to przykłady nieco złe, gdyż generalnie w pewnym momencie zaczeły być parodią Warhammera, gdyż żadna postać w tym settingu nie przeżyje 1/10 tego co oni.
Ktoś tu chyba nie czytał podręczników. Poczytaj sobie co odwalają niektórzy elektorzy pokroju Borysa Todbringera albo książęta i królowie Bretońscy. Najpierw poczytaj co robi w tym świecie reszta bohaterów, zanim zaczniesz wciskać ludziom, że Warhammer to mrok absolutny i zdychanie w kupie gówna.
Można po prostu przekleić to na Furię Rogatego Szczura, Furię Pani Jeziora, Furie Khorna, Furię Sigmara (czemu Ulryk ma pomóc kapłanowi religii, która jest cały czas w konflikcie?). Zawsze grałem w 1e co prawda bo 1e, ale zawsze, że dodatkowe obrażenia na k6 były dostępne tak przy magii jak i broniach dystansowych. Furia Ulryka po prostu daje tą pewność, że nawet na poziomie Over 9000, postacie graczy nadal nie będa superturboduperpałerpakami. A kto boi się Snotlingów, ten niech idzie z powrotem na wieś kury pasać, a nie w bohatery,
Och, och oficjalna mechanika gry nagle zabolała? Podważone zostało "jedyne słuszne i przenajświętsze przekonanie o ubermroczności Warhammera". Wychodzi na to, że jak bohater jest superturboduperpałerakiem, to ma rozwalać wszystkich bez problemu, niczym bohaterowie książkowi. No popatrz jak się brzydko porobiło. Dostać cios od oficjalnej mechaniki gry, uch, musi boleć.
Primo - zawsze może taki snotling uderzyć przez szparę w zbroi. No albo podciął ciosem w nogi biedaka, po czym wbił szpony w oczy albo łapę wsadził pod szparę w zbroi i poderżnął gardło. Nomen omen zbroja w WH istotnie powinna zostać dopakowana, ale też WH najmniej systemem 100% realistycznym nie jest -chociażby problem Toughnessa.
Jaką szparę w zbroi? Zbroja płytowa nie posiada czegoś takiego jak "szpara". Nie da się tam nigdzie wsadzić "patyka". Wsadzić szpony w wizurę hełmu? No żartujesz chyba sobie? JEDYNY sposób aby zabić rycerza to wbić mu miecz w bebechy, a i to nie jest takie proste, bo miecz się ześlizguje. Późniejsza zbroja płytowa(czyli taka jak w Warhammerze) może zostać przebita tylko mieczem na wskroś, tudzież rozłupana toporem albo innym ciężkim narzędziem - co też nie jest wcale proste, bo zbroja chroni perfekcyjnie. Rycerza w zbroi nie da się kijem nawet połaskotać a co dopiero mówić o zrobieniu jakiejkolwiek krzywdy. Rycerz podczas bitwy wyobraź sobie nie parował w ogóle ciosów, bo nie miał takiej potrzeby. Zbroja chroniła go przed wszystkim. Dlatego jak ktoś mi mówi że jakieś małe gówno 30 cm wzrostu zabija rycerza kijem, a wcześniej mówi o "realizmie", to ja nie wiem z kim ja w ogóle dyskutuję.
Zbroja w Warhammerze jest mocna, ale przy historycznej zbroi i tak jest gówniana, bo historyczna na tej mechanice miałaby z 8 pkt pancerza.
Poza tym zbroja płytowa, choć nie aż tak wcale ciężka, była w ciul niewygodna - więc jak taki upadł, i go któryś dopadł, to już się raczej nie podniósł, bo by go po prostu maczugą zatłukli.
Maczugą, to on się mógł w łeb popukać, żeby sobie pomóc w myśleniu co ma z nią zrobić jak już tego rycerza przewrócił. Rycerz maczugi to nawet nie poczuje, chyba, że to maczuga olbrzyma zrobiona z konaru drzewa. Zbroja ciężka? A jak Ci powiem, że widziałem ludzi którzy wstawali w pełnej płytówie sprężynką z ziemi to co powiesz na ten temat? Wyobraź sobie, że sam robiłem 40 pompek w pełnej 30 kilowej zbroi płytowej i to oddychając przez szparki w hełmie. Taka to ona ciężka. Ruchy nieco(podkreślam - nieco, bo nadal jest szeroki zakres) tamuje, ale ciężar się tak rozkłada, że tego ciężaru tak nie czuć. A ja jestem zwykłym trochę wytrenowanym gościem, to dla rycerza który biega w tym od dziecka to jest jak podkoszulek.

Dziękuję, dobranoc.

Awatar użytkownika
Rincewind1
Szlachcic
Posty:1318
Rejestracja:2008-09-28, 14:46
Lokalizacja:Piekarnia
Kontakt:

Post autor: Rincewind1 » 2012-02-09, 12:31

Tak, tak. A w oficjalnej kampanii gracze wcale nie otrzymują osobistej pochwały od Ulryka i wcale nie ratują Imperium przed wielkim zuym demonem. Przecież to jest tak mało epickie, mrok jak cholera. Ja wiem, że po drodze są pewne trudności ktoś może "zejść", ale twierdzenie, że Warhammer nie jest heroiczny to jakaś totalna bzdura.
Mam wymieniać epickie postacie z uniwersum? Jest tego trochę i jak dla mnie fakt posiadania PP(czyli boskiego namaszczenia) oznacza, że gracze mogą im dorównać.
No tak, ale kampanie do 2e, w porównaniu do Wewnętrznego Wroga, ssą pałke. Swoją zresztą drogą - co ma piernik do wiatraka? To, że ktoś otrzymuję od boga pochwałę, nie oznacza że splunięciem zabija goblina.
Ktoś tu chyba nie czytał podręczników. Poczytaj sobie co odwalają niektórzy elektorzy pokroju Borysa Todbringera albo książęta i królowie Bretońscy. Najpierw poczytaj co robi w tym świecie reszta bohaterów, zanim zaczniesz wciskać ludziom, że Warhammer to mrok absolutny i zdychanie w kupie gówna.
W Jedynej Słusznej Edycji (czyt. 1) król Bretoński posuwa dziwki i stara się jak najmniej myśleć o zarazie która pustoszy kraj. Wiadomym zawsze było, że wyczyny których dokonują postacie Warhammera Battla nie przekładają się do końca z wyczynami postaci RPGowych. Warhammer jako system epickości niestety nie daje zbyt wielkiej. A akurat ja nie twierdzę iż bohater Warhammerowy winien ginąc za ziemniaka - może zostać nawet i Imperatorem, jak gracz podoła a i kampania trwać tak długo będzie. Ale może też umrzeć pod płotem. Życie.
Och, och oficjalna mechanika gry nagle zabolała? Podważone zostało "jedyne słuszne i przenajświętsze przekonanie o ubermroczności Warhammera". Wychodzi na to, że jak bohater jest superturboduperpałerakiem, to ma rozwalać wszystkich bez problemu, niczym bohaterowie książkowi. No popatrz jak się brzydko porobiło. Dostać cios od oficjalnej mechaniki gry, uch, musi boleć.
W dupie mam oficjalną mechanikę. Przy moim stole rządzą moje zasady. Komu się nie podoba - nie siada.
Jaką szparę w zbroi? Zbroja płytowa nie posiada czegoś takiego jak "szpara".
Twierdzenie iż zbroja płytowa nie ma szpar czy tez szczelin jest raczej śmieszne. Dobrze że już sobie poszedłeś w sumie, bo zbroję to chyba co najwyżej na zdjęciu widziałeś. Chłopstwo flamandzkie jak rycerza zrzuciło gizarmą to pewnie miecz później wyciągało, aby takiego dobić :P.
Ostatnio zmieniony 2012-02-09, 12:45 przez Rincewind1, łącznie zmieniany 3 razy.
Obrazek

Khaine
Wędrowiec
Posty:30
Rejestracja:2012-02-09, 11:43
Lokalizacja:Tęczowa kraina

Post autor: Khaine » 2012-02-09, 12:45

http://www.medievalrepro.com/Images/Arm ... %20031.jpg

Szukaj szczeliny w warunkach bojowych, powodzenia! W średniowieczu mieli nawet gacie kolcze na dupie, NIGDZIE nie było niechronionego miejsca.

Aaa, wyznawca jedynej słusznej pierwszej edycji. No to przykro mi bardzo, ale rozmawiamy tutaj o drugiej, więc powoływanie się na pierwszą jest chyba niefortunne.

Awatar użytkownika
Rincewind1
Szlachcic
Posty:1318
Rejestracja:2008-09-28, 14:46
Lokalizacja:Piekarnia
Kontakt:

Post autor: Rincewind1 » 2012-02-09, 12:53

Szukaj szczeliny w warunkach bojowych, powodzenia! W średniowieczu mieli nawet gacie kolcze na dupie, NIGDZIE nie było niechronionego miejsca.
A z mizerykordią (swoją drogą nazwa biorąca się właśnie od faktu że za jej pomocą "wybawiało się leżącego z rozpaczy") rycerstwo biegało dla ozdoby. Jasne.

Ja się na 1 edycję nie powołuję, acz przypominam. Nieważne czy 1, czy 2, zawsze były dysproporcje pomiędzy Battlem a RP. W 1 po prostu były mniejsze. Tak czy siak - każdy kto próbował grać np. drużyną Rycerzy Chaosu wie, że system po prostu nie wyrabia na "epickim" poziomie. Dlatego też jeśli ktoś chce grać w Warhammera naprawdę superduperepicko - lepiej niech weźmie RuneQuesta, z którego Warhammer zresztą obiema rękoma czerpał.

Ja zawsze interpretowałem Warhammera w ten sposób, iż jest brutalnie i krwawo, i po obu stronach. Jak również to, że dodatkowe obrażenia mogą być na broni dystansowej tudzież magii. I absolutnie w nosie mam podręcznik - dyskutuję tutaj raczej o tym, jakie style Warhammera proponujemy. IMO epickość w stylu Przyczajony Tygrys Zakichany Smok średnio do WH pasuje, gdyż mechanika po prostu takiego stylu "nie obsługuje" w formie naturalnej. Można zawsze przerobić. Jeżeli zaś ty potrzebowałeś aby podręcznik łaskawie pozwolił ci grać tak jak zawsze grać chciałeś - no to w końcu masz szanse.
Ostatnio zmieniony 2012-02-09, 12:58 przez Rincewind1, łącznie zmieniany 2 razy.
Obrazek

ODPOWIEDZ